pos

Pain of Salvation to coś więcej niż muzyka. Coś więcej niż rytm i brzmienie. To ludzkie doświadczenia wyrażone za pomocą dźwięków, mroczne historie dotyczące tak dobra, jak i zła.
Przemyślana struktura kolejnych albumów, wielowątkowe kompozycje, teksty, które potrafią uderzyć mocniej i celniej niż bokser wagi ciężkiej, oraz potężne brzmienie połączone z niesamowitym klimatem są od dawna znakiem rozpoznawczym tej szwedzkiej formacji.

Choć może trudno w to uwierzyć, historia grupy sięga roku 1984. To właśnie wtedy 11-letni Daniel Daniel Gildenlow założył w mieście Eskilstuna formację Reality, która po kilku zmianach składu i pierwszych sukcesach w lokalnych konkursach zmieniła w 1991 roku nazwę na Pain of Salvation.
Pewnie mało kto spodziewał się wtedy, że zespół ten nie tylko stanie się jedną z najważniejszych formacji w ciężkiej muzyce progresywnej ostatniego ćwierćwiecza, lecz także znacznie przyczyni się do powrotu tego typu brzmień do łask. Pamiętajmy, że w zasadzie od narodzin punk rocka aż do połowy lat 90. m uzyka progresywna uznawana była przez wielu fanów rocka za relikt przeszłości, pozbawiony głębszych wartości pretensjonalny popis umiejętności technicznych.
Wydany w 1997 roku debiut zatytułowany Entropia został opisany jako „tchnienie świeżego powietrza w gatunek, który w poprzednich latach w coraz większym stopniu stawał się parodią samego siebie”. Podkreślano znakomite oddanie emocji, świeżość brzmienia, a także spójność materiału przy jednoczesnym eklektyzmie całości.

Ustabilizowanie składu pozwoliło grupie rozwinąć skrzydła, czego efektem były znakomicie przyjęte przez prasę i fanów albumy The Perfect Element I i Remedy Lane, uznawane dziś za klasykę progresywnego metalu. Tematycznie pierwszy z nich traktował o przejściu z dzieciństwa w dorosłość, drugi zaś, który okazał się prawdziwym przełomem w historii grupy, był opowieścią o miłości, życiu i żądzach, opartą w dużej mierze na własnych przeżyciach lidera grupy.
Potwierdzeniem coraz silniejszej pozycji Pain of Salvation w progresywnym światku była możliwość otwierania koncertów Dream Theater - bezsprzecznie najpopularniejszego zespołu prog-metalowego ostatnich 25 lat.

Wydana w 2007 roku płyta Scarsick przyniosła pierwsze sukcesy na szwedzkiej liście bestsellerów, została jednak przyjęta dość chłodno przez prasę, podobnie zresztą jak jej poprzedniczka - BE. Krytycy zwracali uwagę, że tematyka albumów staje się coraz bardziej zawiła i trudna w odbiorze, a skomplikowana struktura muzyczna i złożone aranżacje także nie pomagają w zrozumieniu wizji Daniela. Zespół wszedł w trudny okres. W kolejnych latach Pain of Salvation przechodziło liczne zmiany personalne.
Życie prywatne muzyków zaczęło kolidować z karierą muzyczną i zdawało się, że osłabiona kolejnymi przetasowaniami osobowymi formacja zgubiła gdzieś właściwy rytm. Kolejne albumy nie wzbudziły już takiego entuzjazmu jak wcześniejsze dokonania. W międzyczasie Daniel Gildenlow jeździł w trasy jako dodatkowy muzyk supergrupy Transatlantic, gościł też na płytach takich wykonawców jak Dream Theater czy Ayreon, a przez jakiś czas był także członkiem niezwykle popularnego wśród fanów rocka progresywnego zespołu The Flower Kings.

Tym większą sensację wzbudził wydany na początku 2017 nowy studyjny album In the Passing Light of Day nagrany w składzie - Daniel Gildenlow, Léo Margarit, Daniel Karlsson, Ragnar Zolberg oraz Gustaf Hielm, który po raz pierwszy w zespole pojawił się jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty i powrócił w szeregi Pain of Salvation po 17 latach. Opublikowany sześć lat po ostatnim pełnoprawnym wydawnictwie studyjnym - Road Salt Two - i trzy po płycie Falling Home, na której znalazły się głównie akustyczne wersje wcześniejszych kompozycji grupy.

Wydawnictwo zebrało bardzo przychylne recenzje. Zarówno przedstawiciele prasy muzycznej, jak i fani podkreślali dość powszechnie, że to pierwszy album z 2017 roku, który ma poważne szanse znaleźć się w czołówkach zestawień ulubionych płyt rockowych i metalowych, gdy takie plebiscyty zaczną się masowo pojawiać w grudniu. Pomimo niedawnych niezwykle poważnych problemów zdrowotnych Daniela (cierpiał na martwicze zapalenie powięzi), które skutkowały wielomiesięcznym pobytem w szpitalu i jeszcze dłuższą rehabilitacją, oraz całkowitej wymiany muzyków mu towarzyszących, która dokonała się kilka lat temu, Pain of Salvation powrócił na właściwą ścieżkę, ponownie wzbudzając zainteresowanie fanów, którzy być może zdążyli już postawić na zespole krzyżyk.

W ostatnim okresie zespół często odwoływał się do swojej przeszłości - czy to wydając Falling Home, czy to przypominając materiał z Remedy Lane w nowych miksach i interpretacjach koncertowych. Teraz, wraz z wydaniem In the Passing Light of Day, znowu wrócili na właściwe tory i mogli z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Wiosną w składzie zespołu nastąpiła dość zaskakująca zmiana. Grupę opuścił Ragnar Zolberg, ale za to dość niespodziewanie powrócił niezwykle charyzmatyczny Johan Hallgren (grał w zespole w latach 1998 - 2011). Już w nowej konfiguracji muzycy wystąpili 26 sierpnia 2017 na festiwalu Ino-Rock w Inowrocławiu, gdzie w znakomitym stylu przypomnieli jak ogromny drzemie w nich potencjał.

W 2018 postanowili kontynuować światową trasę promującą "In The Passing Light Of Day", który z godnie z przewidywaniami zajął czołowe miejsca w wielu podsumowaniach 2017 roku.

Źródło: Rock Serwis




>>POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ<<
                                                   

tekst alternatywny

tekst alternatywny

tekst alternatywny tekst alternatywny
tekst alternatywny
tekst alternatywny
tekst alternatywny
tekst alternatywny


tekst alternatywny       tekst alternatywny       tekst alternatywny       tekst alternatywny      
.